piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 1 Madness

Mówisz, że jesteś szalony, a tak naprawdę to zwykłe życie. Nudne i przewidywalne, które nie ma w sobie nic z tego, co byś sobie zażyczył. Życie nie jest tą bajką, której tak szukasz, Jim. Od dawna to wiedziałeś i pora z tym skończysz. Po drugiej stronie może być całkiem ciekawie, no i kula, która właśnie ma wbić się w twój mózg na pewno sprawia ci teraz wielką radość. Przyznaj to... Kręci cię dziurawa czaszka i to w każdej postaci.
Leżałem, oddychając spokojnie i równo, a moje myśli biegły jednostajnie w jednym temacie. Ręce miałem założone za głowę, a nogi zwisały bezwładnie z dużego łóżka dla dwóch osób. Obok mnie spoczywał rewolwer, który kusił, by go użyć. Dlaczego kula nie trafiała do celu? Przecież to było bardzo proste, wystarczyło tylko pociągnąć za spust. 
Jak widać nie miałem jeszcze umrzeć... Wziąłem broń w dłonie i obróciłem bęben trzy razy. Odbezpieczyłem kurek i zacząłem liczyć do dziesięciu, po odliczeniu pociągnąłem... i nic. NADAL. NIC. Znów pociągnąłem... cholera, ale to życie się mnie trzyma. Trzy... Nic. Jeżeli dalej będę do siebie mierzył, w końcu trafię... 
Do moich drzwi zadzwonił dzwonek. Skrzywiłem się, gdy mój rewolwer znów został przez coś zablokowany.
- Kurwa... - mruknąłem ze złością i rzuciłem go z powrotem na łóżko. Dzwonek był coraz bardziej natarczywy więc poszedłem, by otworzyć. 
Spojrzałem przez judasza, a moim oczom ukazała się nieprzyzwoicie piękna kobieta. Ubrana była w czarną sukienkę, która odsłaniała jasne uda i niezwykle długie nogi. Kto to do cholery jest? Przecież nikt nie wiedział, że mieszkałem w tym domu. No może prócz mojego brata, ale on siedział teraz za granicą. Dziewczyna odgarnęła bardzo długie, czarne włosy, które przywodziły na myśl jedwab. Kosmyki błyszczały w słońcu, niczym pryzmat.
Przekręciłem kluczyk w zamku, który cicho kliknął i zdjąłem zasuwkę, by z nią porozmawiać. Posłała mi szeroki i znajomy uśmiech, po czym mrugnęła zawadiacko jednym z równie brązowych, jak moje oczu. Nie... to nie może być ona.
- Witaj, wujku. - powitała mnie radośnie i uwiesiła mi się na szyi. A jednak. Ale wyrosła, nie ma co. - Mogę? 
- Karmen. - mruknąłem szczerze zaskoczony i wpuściłem ją do środka. - Co cię tutaj sprowadza?
Weszła pewnym krokiem do korytarza i zmierzyła mnie przychylnym wzrokiem. Westchnęła cicho i poszła przed siebie, nie zdejmując wysokich, równie czarnych, jak sukienka, szpilek. Ale ona była taka mała... I miała strasznie krzywe nogi, a teraz... Jezu Chryste.
- Będę z tobą mieszkać. - odpowiedziała rzeczowo, po czym podeszła do mnie cmoknęła w czoło. - Tęskniłam za tobą wujku, wiesz? Po tym, jak tata opowiadał mi o tobie co wieczór, postanowiłam, że przyjadę i zostanę. Nie masz mi za złe? 
Mówiła bardzo słodko, niczym mała nastolatka z warkoczykami, ale wiedziałem, że to tylko gra. Coś już załapała od tego świata, jak widać. No, figurę to ma niezłą... - pomyślałem i zaraz spoważniałem. Patrzyłem na nią bardzo długo, by ocenić, czy dobrze wyrosła. 
Co za dekolt. - przebiegło mi przez głowę. Piersi miała duże i jędrne. Nawet nie założyła stanika, co wywarło na mnie jeszcze większe wrażenie. Miała, czar, seksapil i dużo tupetu, żeby tutaj przyjść. Moja mała bratanica mocno mi zaimponowała.
- Mieszkam sam, Kar. - rzekłem chłodno i klapnąłem na śnieżnobiałej kanapie. - Nie widzę powodu, byś miała tutaj zostać.
- Och... - mruknęła i spoważniała. - Nie mam dokąd pójść. Uciekłam...
- No to masz problem, dziewczyno. - jakoś nie było mi jej żal. Co prawda, to córka mojego brata, ale nie widziałem żadnej korzyści w tym, by miała ze mną mieszkać. Nie potrzebowałem dodatkowego problemu, a  zanosiło się, że nim będzie. - Nie jestem taki, jak myślisz i przychodząc tutaj muszę przyznać, że masz jaja. Nawet twój ojciec mnie nie odwiedza...
- Wiem. - burknęła i siadła z gracją tuż obok mnie. Założyła nogę na nogę i przygryzła pełną i równie wypełnioną czerwienią dolną wargę. Dużo mężczyzn musiało za nią szaleć. - Powiedział mi.
- O czym? - udawałem głupiego, by dowiedzieć się, co dokładnie miała na myśli. Ciekawe, co mój kochany braciszek jej nagadał.
- O wszystkim. Dlatego tutaj jestem... wujku. Chcę znać całą prawdę, bo ojciec mocno cię zwymyślał. Ja myślę, że wcale nie jesteś taki, jak mówił. Ja... wiem, że jesteś dobry. Pamiętam, jak jeszcze mieszkaliśmy w Anglii i wcale nie byłeś zły...
Westchnąłem znudzony jej monologiem. Ona naprawdę była aż tak naiwna, by wierzyć w moją grę przykładnego młodszego brata? To śmieszne. Przecież robiłem to tylko, by zachować jakiś pozór dla moich interesów. Wtedy całkiem inaczej to wyglądało i miałem wrażenie, że Karmen miała mocno spaczony obraz sytuacji.
- To jest gra, mała. - powiedziałem z uśmiechem. - Jak widać dzieci bardzo prosto nabrać... To wszystko to tylko moja zabawa, słoneczko i w tym momencie radzę ci wyjść, bo mam pewne plany na dziś.
- Ale... - popatrzyła na mnie z niedowierzaniem, a oczy wyglądały już na zaszklone. Dziewucha zaraz będzie ryczeć, cholera jasna. - Dlaczego, wujku? - szepnęła, po czym zalała się łzami. - Co ja zrobiłam? To przeze mnie, prawda?
- Ile masz lat, dziecinko? - zapytałem, biorąc ją za dłoń. Trzeba było jakoś spławić gówniarę. 
- Dwadzieścia. - chlipnęła.
- Więc nie płacz, bo to nic nie da. Jesteś dorosła. Wiesz kto to psychopata?
- No pewnie! Idę na psychologię. - prychnęła z wyższością, a mnie to szczerze rozśmieszyło. Zupełnie, jak dzieciak. 
- No to nie mamy już o czym rozmawiać. - pokazałem jej ręką wyjście, ale ona nadal siedziała. - Wyjdź, Karmen, bo będę bardzo niemiły. Nie chcę tego, tylko z powodu twojej psychiki i mojego durnego brata.
- Nie. - powiedziała z mocą, jakiej nie słyszałem od dawna. A może ma coś z genów Moriartych? - Chcę znać prawdę i koniec!
Uparta krowa. Zacząłem rechotać i rozłożyłem ciało na kanapie. Tak... ma coś z naszych genów, nie ma co. Ciekawe ile i w jakim stopniu? Miałem wrażenie, że to jakieś szaleństwo, że przysłał ją tutaj na przeszpiegi, a jednak wcale tak nie było. Chciała wiedzieć czym dokładnie żyłem. Skoro tak... Może w takim razie zacznę od początku.
- Dobra... - mruknąłem, po czym chrząknąłem trochę uroczyście. - Jestem przestępcą konsultantem. - od razu zauważyłem jej pytające spojrzenie, jakże wielkich oczu i zacząłem kontynuować. - To osoba, która planuje przestępstwa na zamówienie. Nie ma drugiej takiej osoby na świecie i jestem z tego powodu bardzo rad. Tak czy inaczej... Ludzie wynajmują mnie do naprawdę wszystkiego, od zamachów terrorystycznych, po udawaną śmierć. Pracuję tak już od długiego czasu i muszę przyznać, że idzie mi to całkiem dobrze.
- Dużo można na tym zarobić? - zapytała zaciekawiona z błyskiem w oku, a ja już wiedziałem.
- W tym momencie jestem w stanie pozwolić sobie na wszystko. - odparłem, ziewając.
- Nawet na kupno gazety?
- Więcej, Karmen. Dużo, dużo więcej... Mogę spokojnie zostać królem Anglii i nikt nie jest w stanie mnie powstrzymać.
- A Sherlock Holmes? - odparowała sprytnie, a moją twarz wykrzywił grymas wściekłości. 
- On... - warknąłem bardziej do siebie, niż do mojej bratanicy. - Niedługo będzie trupem.

9 komentarzy:

  1. Widzę kilka niedociągnięć, ale nie będę ich wymieniać. Moje prywatne próby uczynienia tego spełzły na niczym, a krytykowanie ludzi publicznie nie daje mi oczekiwanej satysfakcji.
    Pozostanę więc przy tym, że historia wydaje się naprawdę interesująca. James to ciekawa postać, dobrze prowadzona historia o nim może osiągnąć duży sukces.
    Mimo wszystko jestem stałą czytelniczką, Zapowiada się naprawdę dobrze, chętnie przeczytam kolejną część.
    Pozdrawiam, S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym powiedziała, że wszelkie rady są dla mnie wskazane :D lubię pisać i zamierzam związać z tym swoje życie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Więc skontaktuj się ze mną mailowo, nie powinno to być zbyt trudne. Ja Twojego adresu nie widzę, więc nie mogę tego zrobić. Może w taki sposób moja krytyka do Ciebie dotrze, bo wyrzucanie czegokolwiek komukolwiek publicznie nie sprawia mi najmniejszej przyjemności i trochę mija się z celem. Chociaż szkoda.

      Usuń
  3. Jaram się jak tęcza na placu zbawiciela @-}--

    OdpowiedzUsuń
  4. Moriarty ma bratanicę! Super! Kiedyś czytałam większość powieści Doyle'a ale to było dawno i mało pamiętam :P a to jest jeden z lepszych blogów jakie czytałam. Fajnie prowadzona narracja :D

    OdpowiedzUsuń