środa, 30 kwietnia 2014

Rozdział 3 Devil

- Ubierz się, mała. - powiedziałem chłodno i założyłem na siebie garnitur. Pieprzona chwila słabości. Nie lubię, gdy coś odbiera mi zdolność myślenia.
- Dobrze, Jim. - mruknęła, po czym podeszła do mnie i złożyła na moim policzku całusa. Zaśmiałem się na ten gest. Był taki prozaiczny i nudny.
Nie pozwoliłem odejść mojej nagiej jeszcze pracownicy i złapałem ją za pośladek. Klepnąłem ją mocno i wziąłem w ramiona. Chwila słabości...

wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 2 She

Nie wiem dlaczego zgodziłem się, by moja bratanica zamieszkała ze mną, ale z drugiej strony... Miałem po prostu przeczucie, że powinna, skoro już wie. Właściwie mógłbym ją uczyć zawodu... To było nawet dobre wyjście z tej sytuacji. Karmen Moriarty, przygotuj się na porządną szkołę życia od swojego wujaszka.
Dziewczyna siedziała na krześle w jasnoniebieskim, błyszczącym szlafroku i

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 1 Madness

Mówisz, że jesteś szalony, a tak naprawdę to zwykłe życie. Nudne i przewidywalne, które nie ma w sobie nic z tego, co byś sobie zażyczył. Życie nie jest tą bajką, której tak szukasz, Jim. Od dawna to wiedziałeś i pora z tym skończysz. Po drugiej stronie może być całkiem ciekawie, no i kula, która właśnie ma wbić się w twój mózg na pewno sprawia ci teraz wielką radość. Przyznaj to... Kręci cię dziurawa czaszka i to w każdej postaci.

czwartek, 17 kwietnia 2014

Prolog: The Clever One

  Śmiałem się dobre pół godziny, gdy Mycroft opowiadał mi wszystko, począwszy od tego, co robiła czarna owieczka pod moją nieobecność, po nieudany zamach na parlament. Dawno nie miałem do kogo otworzyć gęby, co graniczyło z cudem, bo trzymał mnie w zamknięciu. Niestety taka była umowa, choć zamierzałem ją szybko złamać.
  Uderzyłem ze złości ręką w skórzane oparcie czerwonego fotelu i warknąłem w geście dezaprobaty. Jeszcze pożałują, że ze mną zadarli, przysięgam.
- Już się tak nie gorączkuj... - mruknął starszy z Holmesów i posłał mi znudzone spojrzenie. Nienawidziłem go z całego serca i szczerze mówiąc, wydłubałbym te jego chłodne oczy łyżeczką do herbaty, ale nie dziś, nie teraz, ale... któregoś pięknego dnia to zrobię. Chcę pograć, i to bardzo ostro. - Dostaniesz wszystko z powrotem, ale na razie mam małą propozycję.
- Jaką? - zapytałem od niechcenia, ale w gruncie rzeczy wyłaziłem ze skóry, by dowiedzieć się, co planował ten pajac. Marzyłem, by zepsuć każde przedsięwzięcie, które planował, do samego końca, dla samej satysfakcji. Bo mogłem.
- Co ty na to, by pracować z nami?
- Chyba żartujesz. - prychnąłem i zmierzyłem go niczym ohydne stworzenie. - Nie będę dla was pracować. To wy będziecie pracować dla mnie.
  Wstałem i pokazałem ręką wyjście. Podniósł się, po czym poprawił swój prążkowany garnitur oraz krawat, w ten sam, jak zwykle zmanierowany brytyjskością sposób. Wziął parasol w dłonie i oparł się na nim swobodnie, lecz z zastanowieniem. Przez krótką chwilę miał jakby nieobecny wzrok, ale na ułamek sekundy więc zwykły człowiek, by tego nie dostrzegł. No właśnie... nie byłem zwykły.
- Miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie - powiedział chłodno i skierował kroki do wyjścia.
  Odetchnąłem z ulgą, gdy wyszedł i podszedłem do szafki przy oknie, by wyciągnąć rewolwer. Czas na cotygodniową ruletkę, Jim. Może tym razem kula powędruje w odpowiednie miejsce.